Tarnovia Tarnowo Podgórne

Aktualności

Szosowe mistrzostwa Polski Gdynia - brązowy medal Tobiasza
4 lip 2017
Mistrzostwa, mistrzostwa i po mistrzostwach - tak to właśnie dla mnie wyglądało, gdy zacząłem się ścigać w kategorii młodzieżowej. Choroba, pech, przeważnie brak formy, jakoś nigdy od 2013 nie było mi po drodze z szosowymi MP.

 W tym roku jednak było inaczej. Do Krokowej dotarliśmy dzień przed startem jazdy indywidualnej na czas. Obiad i na rekonesans trasy. Pierwsze wrażenia - będzie ciężko, nawet bardzo ciężko. Trasa mocno pofałdowana z 1,5 km podjazdem, dodatkowo otwarte przestrzenie, gdzie niemiłosiernie hulał nadmorski wiatr. Wszyscy dobrze wiedzieliśmy co nas jutro czeka, walka z trasą i samym sobą, a przecież miało być płasko. Jazda na czas nie poszła po naszej myśli, co prawda nie nastawialiśmy się na ten start, ale w głębi duszy, zarówno ja jak i chłopaki liczyliśmy na lepsze rezultaty.

  

Mówi się trudno, nie zagrało i tyle. Szybko wymazaliśmy z pamięci środowy start, a pomogły nam w tym piękne pomorskie krajobrazy, które podziwialiśmy podczas czwartkowej i piątkowej przejażdżki. Nastała długo oczekiwana sobota, start wspólny. Od samego rana humory nam dopisywały. Żarty, żarciki przy śniadaniu wprowadziły nas w dobry nastrój, pakowanie i ruszyliśmy w stronę Gdyni, a dokładnie na Skwer Kościuszki gdzie miał miejsce start oraz meta mistrzostw. Przed startem obowiązkowe sprawdzenie roweru, podpisanie listy startowej, odprawa i START ! Dystans dość pokaźny jak na kategorię U23, bo aż 190 km do przejechania, ale ani to ani nie za ciekawa pogada nie zniechęciły nas do walki. Od startu mnóstwo ataków, skoków, przeskoków. Akcja wyścigu przebiegała bardzo dynamicznie, co chwila nowy skład ucieczki. Również naszym planem było zabierać się w odjazdy i tak się działo, w prawie każdej ucieczce mieliśmy swojego przedstawiciela. Główna akcja wyścigu zaczęła się rozgrywać po setnym kilometrze. Wówczas z przodu znajdowało się około 15 zawodników w tym Marcin Karbowy, Patryk Krzywda oraz ja. Brak współpracy w grupie skutkował kolejnymi atakami, wtedy z przodu znalazło się siedmiu zawodników w tym Patryk Krzywda. Nasza grupa pościgowa nieznacznie się powiększyła, a ucieczkę mieliśmy na nie więcej niż 30 sekund. W międzyczasie z przodu zaatakował Szymon Tracz, który oderwał się od reszty towarzystwa i samotnie zmierzał do mety. W naszej grupie nic nowego czyli skoki, ucieczka coraz bliżej, ale zarówno do mety już nie daleko, ponieważ w tym momencie znajdowaliśmy się na ostatnich kilometrach prowadzących na Skwer Kościuszki.

   

Na śliskich zakrętach ulic Gdyni ucieczka się rozerwała i Patryk został w drugiej części, wtedy Marcin wziął na swoje barki odpowiedzialność za pogoń ucieczki. Wykonał świetną pracę, doganiając prawie wszystkich uciekinierów. Ostatni zakręt, wjazd na kostkę, 350 metrów do mety i ruszyłem, nie było na co czekać, ponieważ Marcin był już mocno "wyjechany", a z tyłu czułem oddech innych zawodników. 300 metrów, 200 metrów, na 100 metrów do kreski czułem się jak na torze na ostatniej rundzie na 1 km (kto jechał ten wie). Długa droga, ale w końcu przeciąłem linie mety jako trzeci. zmęczony, ale bardzo szczęśliwy. Wielki sukces dla mnie i dla całego klubu. Późnym popołudniem opuszczaliśmy Gdynię w świetnych nastrojach. Chciałbym jeszcze raz podziękować kolegom oraz całej obsłudze Klubu Kolarskiego Tarnovia Tarnowo Podgórne. Dzięki wszystkim co trzymali kciuki.

 

photo: Młoda photography

pozostałe wiadomości